Jimmy Monde i korytarz zautomatyzowany
Stałem sobie na korytarzu, ale zaraz mi się znudziło, więc zacząłem iść po korytarzu, potem po schodach, znowu po korytarzu, aż dotarłem do automatu z kawą.
Przed automatem stała ona. Chodzi ze mną na zajęcia, trochę na takie, trochę na takie, ale na te drugie trochę mniej. To nie może być przypadek. Ona mnie śledzi. Boi się od razu rzucić w me męskie ramiona, więc obserwuje mnie z dystansu. Może to brzmieć na pierwszy rzut ucha śmiesznie, ale o takim stanie rzeczy świadczy jeszcze jedno - dodała mnie ostatnio na Foreheadbooku. Jedyna tak beznadziejnie zadurzona we mnie kobieta z mych studiów, że aż odważyła się zrobić ten krok. Niesamowite. Wszystkie inne bałyby się odrzucenia, a tu moc miłości była niepowstrzymana.
To nie wszystko - pisała do mnie nawet raz przez Massangura, niby niewinnie pytała o jakieś zadanie, ale... Stawiała tak kokieteryjnie pytajniki, że wprost biła od niej aura lubieżnego demona. Lubię lubieżne demony, dlatego przyglądałem się jej z zainteresowaniem.
Lubieżny demon właśnie kupował cappucino z czekoladą. Nie zauważyła mnie. Stanąłem tuż za nią i począłem chłonąć piękne widoki. Nie trwało to długo, mniej więcej tyle, ile automat do kawy robi kawę. Obróciła się, pociągnęła łyk kawy i podniosła wzro1k. Widząc mnie, rzecz jasna, zastygła oczarowana.
- Hej - powiedziałem głosem.
- O, hej - odpowiedziała i, widocznie speszona, już chciała uciekać, ale ją powstrzymałem.
- Piękny mamy dziś dzień, nieprawdaż?
Kiwnęła energicznie głową. Zrobiła to tak płynnie i naturalnie, jakby robiła to od dzieciństwa. Cóż za gracja! Cóż za styl! Janiela z Nadkrowodrza tak nie potrafiła.
Ujęło mnie to tak bardzo, że postanowiłem dać jej szansę. Dziewczę nie oprze się gadanie Jimmy'ego.
- Jesteś z Górnego Śląska, nie? - zapytałem z czarującym uśmiechem, dbając o uwydatnienie linii żuchwy.
To pytanie zbiło ją z tropu. Ciekawe, co się teraz dzieje w jej głowie. Jej wymarzony mężczyzna wie o niej wszystko!
- N-no - rzekła w końcu. - Czemu pytasz?
Pora na rozbrojenie przeciwnika. Zrobiłem krok w jej stronę i zaatakowałem.
- Wiesz, jesteś pierwszą Ślązaczką, jaką spotkałem w swym życiu. Jedyną. Odsunęła się nieco, oślepiona mym blaskiem.
- I muszę ci szczerze powiedzieć - nachyliłem się ku niej i przeszedłem w szept - z nich wszystkich jesteś najpiękniejsza.
Cisza. Analizuje. Coś powoli jej idzie, ale cóż - nie można mieć wszystkiego. Może opanowanie wertykalnych ruchów głową do perfekcji kosztowało ją spowolnienie neuronów? Albo też po prostu nie wierzy w swoje szczęście, biedna. Trudno ją winić. Została właśnie skomplementowana przez faceta ze swych snów.
Patrzyła na mnie swoimi wielkimi niebieskimi oczami. Ja patrzyłem na nią. Trochę to trwało. W końcu westchnęła głęboko i zrobiła krok w kierunku schodów. O rany! Musi mieć tak niską samoocenę, że pewnie pomyślała, że samiec alfa się z niej naśmiewa. Trzeba ratować sytuację.
- Poczekaj! - zawołałem i chwyciłem ją za rękę.
Niedowierzanie na jej ślicznej twarzy zmieniło się w przerażenie. Bidulka. "A więc to nie sen! Naprawdę flirtuję z Jimmym? Co teraz? Co teraz?", jej myśli pewnie gonią jak szalone.
- Widzę, że lubisz pić kawę - poinformowałem ją o swojej obserwacji z czarującym uśmiechem. Niech wie, że jestem bystry. - Czy chciałabyś może wypić kawę ze mną? Gdzieś na mieście?
Żadnej odpowiedzi. Chyba po prostu powoli myśli. Żeby trochę zmniejszyć dystans między nami, uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
- Yyy... Wiesz... - zaczęła nieśmiało.
Poruszyłem żuchwą w celu jej uwydatnienia.
- Ja chyba...
Przejechałem ręką po swych aksamitnych włosach potraktowanych wczoraj szamponem Klong.
Zamilkła na chwilę.
- Muszę iść na zajęcia - powiedziała nagle, wyrwała rękę i ruszyła szybkim krokiem ku drugiemu piętru. Po paru metrach obróciła się, jakby sprawdzając, czy jej się nie przywidziałem tylko jako duch ognistej miłości. Puściłem do niej oko i posłałem telecałusa. Zaczęła biec i zaraz zniknęła z pola widzenia.
Opis[edytuj | edytuj kod]
Jimmy Monde, odcinek piąty, 28 kwietnia 2023, napisane na kolanie na historii państwa i prawa.