Jimmy Monde i poszukiwanie dogodnej lokalizacji randkowej na terenie New Marketu
W końcu nadszedł ten dzień. Dzień, w którym Jimmy nareszcie zwycięża. Zdecydowałem się do niej w końcu napisać, bo w sumie dawno nie dawałem żadnych oznak życia. Nie oznacza to bynajmniej, że jej cały czas nie obserwowałem - na rynku New Marketu, koło rynku New Marketu, obok kościoła w New Markecie. Bidulka zdecydowanie wygląda, jakby tęskniła za moimi muskułami i wspaniałą linią żuchwy, więc grzechem byłoby nie wspomóc bliźniej w potrzebie.
Otwieram okno Massangura. Scrolluję. O, jest, Nadieżda. Hmm, usunęła mnie ze znajomych? Rany, musiała to z pewnością zrobić przypadkiem, jak już się jej parokrotnie zdarzało. No, tylko co jej napisać... Wiem, że miała ostatnio jakieś ważne egzaminy, wykorzystam tę wiedzę do opracowania mistrzowskiej strategii podrywu o wspaniałości dorównującej mojej żuchwie.
- H-hej
- słyszałem, że miałaś ostatnio egzaminy
Teraz pozostaje czekać w napięciu. O, już, już odczytała. Szybko. Mm, moja prezencja musi emanować przez internet, wyczuła ją bez wątpienia. Co jest? Przeczytała i nic nie pisze? No trudno, nie pierwszy raz się jej to zdarza. Pewnie jest oszołomiona szansą od losu, jaką właśnie dostała - rozmową z najalfiejszym samcem New Marketu. Dam jej trochę czasu do namysłu.
Idę do kuchni. Otwieram butelkę wina "Ştu lĕi", mołdawskie wytrawne. Usiłuję wyjąć korek z korkociągu, ale ułamuję tylko rączkę. No trudno, kupię nowy, jak tylko wrócę z randki z Nadieżdą. Wracam do pokoju i spoglądam na Massangura. Dalej nic. Muszę napisać coś jeszcze, bo ewidentnie ją zatkało; trzeba jak najszybciej wykorzystać ten moment niedowierzania w swoje szczęście, jakiego moja przyszła właśnie niechybnie doświadcza.
- Tak piszę, bo wiesz, myślałem, że może byśmy się gdzieś razem przeszli
- Można na jakieś jedzenie, nie na jedzenie, na bór, nie na bór
Czuję, że wątek nie jest pełny. Co tu dodać...
- Mamy tyle wspaniałych lokacji, które można odwiedzić w naszym pięknym mieście
Odczytała. Ale dalej nic nie pisze. No cóż, trzeba brnąć dalej. Niechaj prowadzi mnie moc odżywki, którą dał mi fryzjer Almanzor przedwczoraj, jak odwiedziłem go, by przypadkiem zupełnie wpaść na Elinę z Równi Szetlandzkiej.
Jeśli chcesz, kochanie, to ty możesz wybrać nasze dzisiejsze miejsce spaceru
Nie no, nie wierzę, że dalej nic nie odpisuje. Może powinienem udawać skruszonego, coś, że przepraszam, że znowu cię męczę, ale ja cię naprawdę kocham albo coś w tym stylu...
- bardzo Cię przepraszam, że tak nagle
Łyk wina.
- Jeśli zechcesz mnie zamordować za to pytanie, to bardzo chętnie udostępnię ci swoją aortę
- Ale wtedy to najlepiej byłoby pójść nad rzekę, tam to jednak najbardziej malowniczo, idealnie na takie sceny
- i grób można od razu wykopać
Blokada. Nie tego się spodziewałem. No cóż, widocznie nie mogła wytrzymać ze szczęścia. Doszła do wniosku, że musi się uspokoić, żeby coś odpisać, i jak obmyśli odpowiedź, która nie będzie wyglądała na zbyt egzaltowaną, odblokuje mnie i zaproponuje wypad do Deva Jue. Świetnie rozumiem, mądre zagranie. Radość trzeba dozować. Dlatego idę dopić do końca tę butlę mołdawskiego. I może sobie otworzę jeszcze jedną.
Opis[edytuj | edytuj kod]
Jimmy Monde, czwarty z kolei, napisany 13 maja 2022. W tej części Jimmy prowadzi monolog wewnętrzny na temat różnorodności miejsc w New Markecie i popija mołdawskie wino, nie dodając, że było ono absolutnie bezalkoholowe i jeCENZURAło gorzkim aromatem czarnej porzeczki.