Pepper Guy

Z Mcseriopedia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Historia pewnego morderstwa

oparta na faktach


UWAGA: czytanie niewskazane osobom o słabych nerwach. W książce zostały przedstawione sceny drastyczne, które mogą się śnić po nocach.
UWAGA 2.: przedstawiona historia zdarzyła się naprawdę. To nie podlega żadnej dyskusji.

Mój dobry znajomy opowiedział mi kiedyś pewną niewiarygodną historię.

Otóż ów znajomy - nazwijmy go Joe - mówił, że pewnego listopadowego dnia, gdy przechodził przez niemalże puste miasto, jego uwagę zwróciły przeraźliwe krzyki po drugiej stronie ulicy. Spojrzał w kierunku, z którego nadbiegł hałas i przeraził się. Na chodniku leżała jakaś kobieta, nieprzytomna, w kałuży krwi, obok niej połyskiwały odłamki szkła. Joe rozejrzał się. W oddali znikał biegnący szybko, zakapturzony mężczyzna. Ktoś znów krzyknął. Joe nie czekał. Zawsze chciał być bohaterem. Pobiegł za mężczyzną, chcąc go dopaść.

Biegnąc, rozmarzył się. Co by było, gdyby złapał napastnika i wymierzył mu sprawiedliwość? Wszystkie kobiety w okolicy byłyby jego. Każda pragnęłaby jego towarzystwa, towarzystwa bohatera, wspaniałego człowieka, poskramiacza kryminalistów... Kochałyby go. Z wzajemnością. W blasku jego chwały pławiłby się też jego brat, Roger... Tak, jemu też się coś od życia należy.

Joe biegł tak i biegł z głową w chmurach, aż nagle z zapomnienia wyrwał go lecący w jego kierunku szklany pojemnik. Wyglądał zupełnie, jak... młynek do pieprzu...?

- Nic ci nie jest, Joe? - usłyszał głos swojego brata.
- Ro... Roger... co ty tu robisz? - wystękał. Był zamroczony. Nie widział nic.
- Jakiś skurwiel rozwalił ci głowę - odpowiedział. - Karetka już jedzie.

Joe obudził się w szpitalu. Nad nim stała seksowna pielęgniarka i jego nieatrakcyjny brat, Roger.
- Obudził się - powiedział ucieszony Roger.
- Och! Panie doktorze! Pacjent przeżył! - zawołała pielęgniarka i usunęła się z pola widzenia Joego.
Roger spojrzał na niego.
- Bałem się o ciebie - powiedział. Joe uśmiechnął się, ale milczał.
- Co tam robiłeś? - zapytał Roger.
- Widziałem, jak jakiś mężczyzna zabił kobietę i zaczął uciekać - wydusił Joe. - Zacząłem go gonić.
- Zmysły postradałeś? Czemu?
Joe obrócił lekko głowę i spojrzał w kierunku seksownej pielęgniarki, krzątającej się właśnie obok jednego z pacjentów.
- Gdybym wymierzył mu sprawiedliwość, miałbym szanse u takich, jak ona.
We wzroku Rogera Joe spostrzegł cień zrozumienia.
- W moim wzroku możesz spostrzec cień zrozumienia - rzekł Roger. - Dla nas obu samotne życie jest trudne. Ale obiecaj mi, że nie będziesz się w to mieszał. Masz pojęcie, jakie to niebezpieczne?
- Rozumiem, Roger, ale...
- Obiecaj.
Joe spojrzał na seksowną pielęgniarkę, a potem na Rogera.
- Obiecuję.

Gdy Joe wrócił ze szpitala, dowiedział się, że całe miasto dowiedziało się już o atakach. Ten pierwszy atak, ten, który zauważył Joe, okazał się dla ofiary śmiertelny. Owa kobieta i Joe nie byli jednak jedynymi poszkodowanymi przez tajemniczego napastnika. Dokonał on jeszcze trzech ataków - wszystkie z pomocą specyficznej broni - szklanych młynków do pieprzu. Joe był przerażony zarówno tymi zdarzeniami, jak i faktem, że jego brat Roger często znikał i był ostatnio dużo smutniejszy, niż zwykle.

Tymczasem strach w mieście narastał. Tajemniczy napastnik posługujący się młynkami do pieprzu został ochrzczony pseudonimem Pepper Guy.

Pewnego dnia Joe był świadkiem kolejnego ataku; tym razem była to seksowna pielęgniarka. Joe zdołał obezwładnić napastnika i zdjął mu maskę. Pod nią, ku swojemu zdziwieniu, Joe ujrzał twarz swojego brata - Rogera - i zaniemówił. Roger powiedział mu, że wszystko mu wytłumaczy, ale w bezpieczniejszym miejscu.

Poszli więc do domu (po drodze kupili lizaki). Roger opowiedział Joemu, że tak naprawdę to on jest Pepper Guyem i rzucając w ludzi młynkami do pieprzu daje upust swojej nienawiści do trzech rzeczy - pieprzu, młynków do pieprzu i swojej nieatrakcyjności. Joe, który również był forever alone i którego nikt, poza Rogerem, nie kochał, postanowił dołączyć do swojego brata i odtąd obaj rzcali młynkami w ludzi na ulicy, pozostawając nieuchwytnymi i przyczyniając się do niżu demograficznego w mieście.

KONIEC?

Opis[edytuj | edytuj kod]

Książka powstała prawdopodobnie w maju 2020, niedługo po paście o Buchomęczu (wskazuje na to kilka dopisków z tyłu książki odwołujących się do AztecDvke'a), obok której leży w Archiwum.

Kreacje postaci, na wpół parodiujące opowieści z Wattpada, zalatują trochę Jimmym Mondem, ale powstały znacznie wcześniej. Źródłem treści jest w dużej mierze wewnętrzny monolog autora powracającego pod koniec 2019 ze sklepu, w którym rozważał on morderstwo z użyciem młynka do pieprzu jako broni miotanej.

Kto czyta, umiera w środku po wielokroć
2019
2020
2021
2022
2023
2025